Miałem te same problemy i myślałem podobnie do Ciebie. Zamiast działać i skupiać się na tworzeniu muzyki, szukałem najlepszej wtyczki i najlepszego sprzętu. Byłem ciągle sfrustrowany i zły, bo gdy dopiero co uzbierałem pieniądze na najnowszy sprzęt, już wychodził kolejny – jeszcze lepszy.

Pamiętam, jak w słoneczny październikowy dzień obchodziłem swoje 14 urodziny. Jako prezent dostałem trochę pieniędzy i nareszcie miałem na pierwsze rzeczy do studia. Kupiłem to, co polecił mi jakiś ekspert na YouTubie czyli masę gąbki i niepotrzebne kontrolery.

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to wszystko będzie zbędne i niedopasowane do moich potrzeb.

Jeszcze nie byłem tego świadomy, więc skakałem z radości, że moje studio się powiększa! Byłem pewny, że teraz mam wszystko, czego wcześniej brakowało mojej muzyce. Wierzyłem, że teraz będzie już tylko lepiej.

Wyobraź sobie moją złość, gdy miesiąc później wyszedł inny, jeszcze nowszy sprzęt. Taki, który miał całkowicie zmienić całą branżę muzyczną i sposób, w który tworzy się muzykę… A ja miałem ten stary. I byłem spłukany…

Ale nie poddawałem się i dalej wierzyłem, że najważniejszy jest najnowszy sprzęt. Kupowałem kolejne zbędne rzeczy wydając na to wszystkie pieniądze. Zobacz, ile niepotrzebnych rzeczy było u mnie w studiu w 2011 roku!

Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że sprzęty i wtyczki, w które warto zainwestować, to nie są te najnowsze czy najmocniej reklamowane w mediach. Nie miałem nawet pojęcia, że lepiej robić muzykę na czymkolwiek niż nie robić jej wcale. I wierzyć, że jakiś sprzęt zrobi pracę za mnie.

Jak bardzo się myliłem…

Krokiem milowym w moim rozwoju była nauka na uniwersytecie DBS Music w Berlinie. Poznałem tam fundamenty tworzenia muzyki i budowy studia. Dowiedziałem się, z jakich sprzętów korzystają moi profesorowie, dlaczego i jak ich używać.

Uczyłem się od światowych ekspertów, m.in. Ainsley Adams (od lewej) współpracujący z Adele; Thomas Juth, który działał z Paulem McCartneyem i Eltonem Johnem oraz Cem Oral, który ma wspólne projekty z Gwen Stefani, Nine Inch Nails i Wu Tang Clan.

Oni pokazali mi, czego potrzebuję do swojego studia. A uwierz mi, nie potrzebujesz wszystkiego, co jest w sklepie. 

Wystarczy kilka najważniejszych rzeczy, które będą pasować do Ciebie, Twojej muzyki, Twojego stylu pracy i preferencji.

W ten sposób stworzyłem studio muzyczne, które ułatwia mi pracę, wspiera moją kreatywność i gdzie uzyskuję najlepsze brzmienie mojej muzyki.

Okazało się, że nie potrzebuję masy sprzętu, wtyczek i nielimitowanego budżetu, żeby zbudować swoje studio i robić dobrą muzykę.

Za to potrzebowałem kogoś, kto poprowadzi mnie za rękę i będzie moim przewodnikiem. Kogoś, kto krok po kroku pokaże mi, jak wygląda proces budowy domowego studia. 

Bo kiedy próbowałem różnych metod na własną rękę to one trochę działały… ale często też zawodziły i dużo kosztowały.

A kluczem jest sprawdzony proces.